"Alicja" to chwilami zaskakująca bajka dla dorosłych. Brawa przede wszystkim dla aktorów, którzy odnaleźli się w święcie Lewisa Carrolla
Z obu powieści - "Alicja w krainie czarów" i "Alicja po drugiej stronie lustra" - Dorota Sajewska i Paweł Miśkiewicz zbudowali historię o poszukiwaniu odpowiedzi na pytania: "kim naprawdę jestem?" i "czy to ja śnię ten dziwny świat zbudowany z pokrętną logiką, czy ktoś wyśnił sobie mnie?". Zadaje je sobie zarówno młoda Alicja (niewinno-perwersyjna Klara Bielawka), jak i starsza, zamknięta w przestrzeni wagonu zmierzającego donikąd (pięknie zadziwiona światem Barbara Krafftówna). Nieustannie ktoś poddaje w wątpliwość jej istnienie, nawet postaci tak absurdalne jak kot z Cheschire (Krzysztof Dracz jest kocurem niemal doskonałym) czy zagubiona wśród wydarzeń przeszłych i przyszłych Biała Królowa (Joanna Szczepkowska). Odpowiedzi na swoje pytania Alicja nie znajdzie, może dlatego tak przejmująco brzmią śpiewane pod koniec spektaklu przez Barbarę Krafftównę słowa ze "Speak Iow" standardu Weilla: "...everything ends too s