Jadąc na spektakl do Teatru Powszechnego nie byłam pewna, czy Jarosław {#os#1530}Kilian{/#} znajdzie klucz interpretacyjny do przedstawienia. {#au#126}Słowacki{/#} pisał "Balladynę" w okresie fascynacji Cyrkiem Olimpijskim. Była to rozrywka powszechna i trochę jarmarczna. Aby pokazać ten dramat współczesnemu widzowi, reżyser spektaklu, wraz ze swoim ojcem - scenografem, odwołali się do wzorów ludowych, odpustowych, i trochę cyrkowych. "Prześwietna Publiczności!" - spektakl otwiera Henryk {#os#328}Machalica{/#} w kostiumie cyrkowego antreprenera. Na scenie, która wygląda trochę jak odpustowa strzelnica, a trochę jak obramowanie wjazdu na arenę, już są Skierka (Daria {#os#317}Trafankowska{/#}) oraz Chochlik (Jacek {#os#1139}Barciak{/#}), oboje w kostiumach clownów, ale ze skrzydełkami elfów. Baśniowość jest mocno ukonkretniona, przeplata się z kiczem odpustu, patronuje jej jeleń na rykowisku. Ta sztuka jest pełna kiczu i miłości do kiczu. Ale tylko wpr
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 79