"Wszystko dobre, co się dobrze kończy" w reż. Tadeusza Bradeckiego w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Andrzej Molik w Kurierze Lubelskim.
W podstawowym kanonie dzieł Williama Szekspira sztuki "Wszystko dobre, co się dobrze kończy" nie znajdziemy. Nie ma opisu tej komedii w zacnym trzytomowym "Przewodniku teatralnym" Stanisława Marczaka-Oborskiego, chociaż WAiF pomieściło w nim aż 16 streszczeń Szekspirowskich dramatów. Jednak dyr. Krzysztof Babicki zaryzykował i premiera tej marginalnej sztuki odbyła się w piątek w Teatrze im. J. Osterwy. Po raz pierwszy na lubelskiej scenie i - jak powiedział dyrektor - jest to być może jej jedyna realizacja, jaką mamy możliwość zobaczyć. Nie jest to wybitne dzieło mistrza ze Stratfordu. Przede wszystkim z tego względu, że wpadł on w pułapkę zbyt zawiłej, niemiłosiernie zapętlonej intrygi. Przetrwanie samej ekspozycji rozciągniętej w Osterwie na całą pierwszą część przedstawienia i równą dokładnie jego połowie staje się dla widza katuszą. Trudu przybliżenia publiczności tej sztuki podjął się Tadeusz Bradecki. Dokonał poważnych sk