Twórcy nie umieją podjąć decyzji, która pointa jest dla nich najważniejsza - o "Śmierci Człowieka-Wiewiórki" w reż. Marcina Libera w Teatrze 2xu pisze Ewa Hevelke z Nowej Siły Krytycznej.
Urlike Meinhof stała się ikoną rewolucjonizmu niemieckiego po II wojnie światowej. Była dziennikarka, brała udział w zamachach, które w latach 70. XX wieku wstrząsały RFN. Odcięła się od dotychczasowego życia i wraz z Martinem Baaderem oraz Gudrun Ensslin, kierowała anarchistyczną, ultralewicową Rote Armee Fraktion (Frakcją Czerwonej Armii). W 1976, po czterech latach spędzonych w wiezieniu, znaleziono ją powieszoną w celi. Oficjalnie uznano, że popełniła samobójstwo. W niewyjaśnionych okolicznościach zginęli również w zakładach penitencjarnych pozostali przywódcy. "Śmierć Człowieka-Wiewiórki" jest reportażową, skrupulatnie i wieloaspektowo opowiedzianą historią tych ludzi. To opis procesu radykalizowania postawy człowieka, eskalacji emocji i niezgody na świat tkwiący w systemie zakłamania i konsumpcjonizmu; życia w cieniu hekatomby II wojny światowej i poczucia winy za czyny ojców. W przestrzeni scenicznej, czyli pod przeciwległą do