XVIII Łódzkie Spotkania Baletowe podsumowuje Michał Lenarciński w Dzienniku Łódzkim.
Dwa tygodnie, 6 zespołów, 11 spektakli, blisko 200 tancerzy, ponad stu muzyków orkiestry, ponad 9 tys. widzów i 1,7 mln wydanych złotówek. Tak w liczbach prezentują się XVIII Łódzkie Spotkania Baletowe. Na skali emocjonalnego zaangażowania było równie wysoko, co nie znaczy, że wyłącznie za sprawą obejrzanych spektakli. Najbardziej żal, że mizernie na tle repertuaru spotkań wypadł zespół gospodarzy - Teatru Wielkiego. Pierwsza od dwóch lat premiera baletowa - "Kolor żółty" - zrealizowana została przez Graya Veredona. O choreografii, jaką zaproponował nowozelandzki artysta, trudno mieć pochlebne zdanie. Temat łódzkiego getta, który wykorzystał Veredon, pokazany został powierzchownie. Nie udało się wydobyć potencjału tkwiącego w łódzkim zespole, a premiera okazała się chybioną inwestycją także pod względem finansowym. Hiszpanie porwali widzów Rekompensatą była prezentacja trzech choreografii Nacho Duato, szefa Compagnia Nacional