W najnowszym spektaklu według sztuki Artura Kopita aktorzy Montowni idą w ślady starszych kolegów, którzy z kabaretu uczynili swój światopogląd. Kiedy pięć lat temu zobaczyłem po raz pierwszy teatr Montownia, miałem wrażenie, że ktoś nam zrobi! prezent. W bezbarwnym warszawskim krajobrazie pojawiła się grupa młodych aktorów, którzy nie czekając na propozycje sami stworzyli sobie możliwości grania. Ich teatr mógł stać się alternatywą, dla stołecznych scen zarówno w sposobie działania, jak i w repertuarze. Niezależna grupa grająca kameralne przedstawienia prawie bez dekoracji, za to z dynamicznym, wszechstronnym aktorstwem - to jest coś, czego Warszawie potrzeba. Warszawie, w której jest dużo budynków teatralnych, ale mało teatrów. Co się z tych nadziei spełniło po pięciu latach? Niewiele. Montownia wystawia w Studio swoją chyba już ósmą premierę, którą jest czarna komedia Artura Kopita. Na widowni młodzież licealna pęka ze śmiechu,
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta wyborcza - Stołeczna, nr 17