Na początku było nas bardzo mało. Może 10 osób, a w tej chwili jest nas około 50-60. To i tak niewiele w porównaniu z innymi krajami. W samym Londynie jest 2 tysiące drag queens. Rozmowa z KIM LEE.
KATARZYNA NIEDURNY: Czy Kim Lee to dla ciebie rola, czy traktujesz ją jako część swojej osobowości? KIM LEE: I trochę tak, i trochę nie. Nie jestem aktorem, który wchodzi na scenę, odgrywa rolę i koniec. Nie gram dzisiaj jednej postaci kobiecej, a jutro następnej. Jako drag queen przez cały czas odgrywam tę samą rolę. Trochę gram siebie, ale jednocześnie nie jestem Kim. Na co dzień jestem Andy, a w Kim zamieniam się tylko wtedy, gdy jestem przebrany. Teraz na przykład kompletnie się nią nie czuję. Nie umiem tego dokładnie wyjaśnić. Może tak też mają aktorki, które przez dziesięć lat w serialu grają tę samą postać? A jeszcze w moim przypadku sprawę komplikuje fakt, że w czasie występów, kiedy już jestem Kim Lee, wcielam się jako ona w kolejne postacie. Czyli twoja transformacja ma dwa piętra? - Tak, bo na scenie jestem Kim Lee, która gra dziewczynę ze wsi albo Beatę Kozidrak. Wszystko zależy od piosenki, którą akurat wykonuję. A ja