"Hopla, żyjemy" w reż. Krystyny Meissner w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Szymon Spichalski w serwisie Teatr dla Was.
Przedstawienie rozpoczyna się dźwiękami ,,Hotel California" Eagles. Krystyna Meissner dokonała wyboru tej piosenki nieprzypadkowo. Słowa: ,,And she said <>" mogą stanowić klamrę przedstawienia. Kończąca swoją dyrekcję reżyserka podejmuje sugestywną grę zarówno z konwencją teatralną, jak i z samymi widzami.
Tytułowym ,,hotelem California" okazuje się - przewrotnie - dom spokojnej starości. Jego pensjonariuszami są niemal wszyscy aktorzy występujący w tym spektaklu. Stanowią oni cały przekrój ludzkich osobowości. Od małej dziewczynki, przez amanta, po zgorzkniałą damę. Meissner nie poprzestaje na wywołaniu prostego współczucia. Z jednej strony zwraca się do widowni niebezpośrednio, pokazując osamotnienie starszych ludzi. Osadzeni (czy to właściwe słowo?) w ośrodku są skazani tylko na siebie, chociaż nie mogą przekraczać granic własnej intymności. W dodatku niemal wszyscy są uwięzieni w