- Wiem, że Michał nie zrobi z mojej książki pożywki dla prawicowych mediów, lecąc na tym, co byłoby może najprostsze: o, zobaczcie, gej zabija swoją rodzinę - rozmowa o scenicznej adaptacji powieści "Portret trumienny" z autorem książki - Kubą Wojtaszczykiem, oraz reżyserem przedstawienia - Michałem Kmiecikiem.
Agata Czarnacka: - Jak się czujesz przed premierą swojego powieściowego debiutu, i to na jednej z najciekawszych scen w Polsce? Kuba Wojtaszczyk: - Z Michałem Kmiecikiem spotkaliśmy się kiedyś w Warszawie, potem dał mi do przeczytania jeden ze swoich tekstów. Widziałem "Krakowiaków i górali" w Teatrze Polskim, którzy bardzo mi się podobali. Cieszę się, że to on robi inscenizację. Mam do niego zaufanie - może przez to, że jest bardzo młodym reżyserem, mam wrażenie, że wiele rzeczy podobnie odczuwa i rozumie. "Portret trumienny" to dla wielu osób książka pokoleniowa, pewnie zupełnie inna w odbiorze dla kogoś, kto miałby, powiedzmy, dwadzieścia lat więcej. Wtedy ta pokoleniowość mogłaby nie wybrzmieć, albo zejść na inny plan. Wiem, że Michał nie zrobi z tego pożywki dla prawicowych mediów, lecąc na tym, co byłoby może najprostsze: o, zobaczcie, gej zabija swoją rodzinę. Michał Kmiecik: - Ale właściwie dlaczego by nie? K.W.: - Kontr