Znana baśń sceniczna Jewgienija Szwarca "Smok" zyskała W Teatrze Współczesnymi ciekawą interpretację. Świat bajki, barwny, gorzki i przewrotny, ale z morałem, deformują realizatorzy tego przedstawienia Krzysztof Zaleski i Janusz Wiśniewski przemieniając go w koszmar. Już pierwsza scena - to sabat upiorów, w mieście, w którym rakowacieją nawet zwierzęta. Zwyrodnienie charakterów poczciwych mieszczan przybiera formy monstrualne. Zło i rozkład jakby uwalniają się z wnętrza człowieka, zniekształcając nie tylko jego osobowość, ale także iv ciało. Oddech smoka przenika wszystko. Miasto nie może żyć bez swojego smoka, który wprawdzie starzeje się, głupieje, linieje psychicznie, ale wciąż jest tak potężny, bo pragną tego jego podwładni, a szczególnie ci, którzy w oparciu o smoczy autorytet całkiem nieźle prosperują! Ani jednej ludzkiej twarzy w tym przedstawieniu. Nawet poczciwy Szarlemań (Marian Friedman) upodobnił się do Baby Jagi a jego ni
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne, Nr 133