"Someone who'll watch over me" w reż. Łukasza Kosa w Teatrze Konsekwentnym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Trybunie.
Do lochu trafiają kolejno amerykański doktor, irlandzki dziennikarz i angielski nauczyciel. Porwani z ulicy w Bejrucie, Bogu ducha winni, ani bojownicy, ani przeciwnicy. Wystarczyło, że znaleźli się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Jednak Freanca McGuinnessa, autora dramatu "Someone who'll watch over me", opartego na autentycznych wspomnieniach zakładników, nie interesują analiza politycznego tła ich porwania ani żądania porywaczy. Nawet nie wiadomo, kim są, jakie przyświecają im cele. Może są zwykłymi rabusiami? To najgorsi z wrogów: bez twarzy. Dość na tym, że w naszym pełnym przemocy świecie każdy może paść ofiarą polowania, każdy może stać się zwierzyną. Autor skupia uwagę na psychice uwięzionych, na ich wewnętrznej przemianie w obliczu uwięzienia, oderwania od informacji, izolagi od świata i stłoczenia w celi. W Starej Prochoffhi na środku sali teatralnej wzniesiono ring, niecałe cztery metry wzdłuż i wszerz. To na te