"Zwyczajne szaleństwa" w reż. Elżbiety Czaplińskiej-Mrozek w PWST we Wrocławiu. Pisze Katarzyna Kamińska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Bohaterowie "Zwyczajnych szaleństw" na scenie PWST to nie szaleńcy. Są zwyczajni jak otaczająca ich rzeczywistość. Jedynym sposobem na ucieczkę jest wejście w świat niekonwencjonalnych zachowań i wariackich pomysłów. Piotr chce, by wróciła do niego ukochana. Obcina jej włosy, gotuje je w mleku, pali, a prochy rozrzuca w miejscu pierwszego spotkania. Jego matka maniakalnie oddaje krew, by pomóc ofiarom wojen na całym świecie. Ojciec, który w czasach komunistycznych był lektorem kronik filmowych, całe dnie spędza na obserwacji baniek w butelkach piwa. Mucha, nadpobudliwy przyjaciel Piotra, raz jest szaleńczo zakochany, raz udaje obojętnego na kobiece wdzięki. Wśród znajomych słynie z inwencji w samodzielnym zaspokajaniu swoich potrzeb seksualnych. Są jeszcze sąsiedzi: Alicja i Jerzy. On jest muzykiem, którego melodie rozbrzmiewają w większości czeskich wind, lecz nie dostaje za nie tantiem. Na znak pogardy Jerzy opryskuje własnym moczem z syfonu salę