"Wielkoludy" w reż. Olgi Stokłosy w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Robert Kordes w Życiu Kalisza.
Po kilku latach nieobecności w repertuarze kaliskiego teatru wreszcie pojawiła się baśń z prawdziwego zdarzenia. Skorzystają na tym dzieci, a i dorośli nie powinni się nudzić. Pomysł Andrzeja Maleszki na fabułą "Wielkoludów" polegał na zderzeniu ze sobą dwóch światów - ludzi wysokich i niskich, olbrzymów i Niziołków. Dla tych pierwszych nienormalnymi są ci drudzy i na odwrót. Ale symetria ta nie jest pełna, bo wysocy mają naturalną przewagę wynikającą właśnie ze wzrostu. Są nic tylko wyżsi, ale i silniejsi. Większy jest też cały ich świat i wszystkie jego rekwizyty: stoły, krzesła, nawet miotła do zamiatania podłogi. Było to pewnym wyzwaniem dla scenografa i trzeba przyznać, że Wojciech Stefaniak sprostał mu w sposób bardzo przekonujący. Mali w świecie wielkoludów mogą być zaledwie tolerowani. Nie szczędzi się im przy tym uszczypliwości, krytyki, nieraz nawet pogardy. Są przecież "nienormalni", bo nie urośli.