Godot nie przyjdzie. Publiczność łódzkiego Teatru im. St. Jaracza, nawet ta jej część, która wcześniej nie znała arcysztuki Samuela Becketta, wie o tym od samego początku spektaklu. Atmosfera beznadziei opanowująca sceniczny świat jest tak wyrazista, iż odbiera wszelkie złudzenia. Godot nie przyjdzie. Czy wie o tym Vladimir (Mariusz Wojciechowski)? Wydawać się może, iż jego wiara jest niezachwiana. Kiedy Estragon (Mariusz Saniternik) dostrzeże w dali jakieś sylwetki, Vladimir aż podskoczy z radości. Przecież jednak rozczarowanie, jakiemu ulegną, dwaj przyjaciele, będzie nieadekwatnie małe wobec wcześniejszego entuzjazmu. Bo tez Didi i Gogo są porażeni nie tylko niemożnością działania, kreowania własnej egzystencji, lecz również zostali pozbawieni prawa do iluzji. Godot nie przyjdzie, gdyż - zdaje się sugerować Maciej Prus, reżyser przedstawienia - wielce wątpliwe jest, czy w ogóle istnieje. Chłopiec (Krzysztof Franieczek) jest jedynym łą
Tytuł oryginalny
Wszyscy czekamy na Godota
Źródło:
Materiał nadesłany
Tak i Nie nr 10