Dla artysty mimo wszystko lepiej, gdy za życia jest niefajny, nie wykonuje tych wszystkich fajnych czynności, które radują ludzi tym, że są fajne - pisze Paweł Wodziński w felietonie dla e-teatr.
W ciągu kilku dni od śmierci Wisławy Szymborskiej do jej pogrzebu przetoczyła się fala wspomnień o wielkiej poetce. Wspominali ją znajomi i przyjaciele, mówili o niej twórcy, krytycy, a nawet politycy. Ze wspomnień dowiedziałem się, że Wisława Szymborska była autorką limeryków, moskalików, lepiejów i innych pomniejszych, żartobliwych form literackich. Znana była także jako osoba dowcipna, robiąca różne psikusy, głównie przy okazji gry w loteryjkę oraz wielbicielka kiczu, obdarowująca znajomych przedmiotami ze swojej niezwykłej kolekcji, a to szklanym łabędziem w kapeluszu, a to wystruganą z korzenia efektowną ramką do zdjęć. Ceniono także jej twórczość plastyczną, głównie collage, własnoręcznie robione i ozdabiane kartki pocztowe wysyłane znajomym z różnych okazji. Wolę myśleć, że nie chodziło w tych wypowiedziach o popkulturową papkę, zapychającą programy telewizyjne i kolumny gazet, o lekkostrawny "news", nadający w