Nie kalkuluje się coś ten teatr, nie opłaca. Tylko że ciągnąć te rozliczenia, doszlibyśmy do wniosku, że nic nam się nie opłaca - piszą Wichowska i Soszyński w Dwutygodniku Stronie Kultury.
Dziesięć przedstawień, dziewięć dni, prawie dwadzieścia godzin teatru, dwie paczki papierosów zaoszczędzone - przeliczamy, bo przecież powinniśmy przeliczać. Moglibyśmy doliczyć tu prąd, gaz i wodę. A wydatki? Oczywiście większe. Nie kalkuluje się coś ten teatr, nie opłaca. Tylko że ciągnąc te rozliczenia, doszlibyśmy do wniosku, że nic nam się nie opłaca. Po co w ogóle wstawać? Straszna drożyzna od rana: papierosy, śniadanie, kawa - i tak do wieczora. Życie jest kosztowne. Także życie społeczne. Zasiłki, przedszkola, stołówki w szkołach, pustostany na garnuszku miasta, parki, szpitale. Wszystko bardzo kosztowne, bardzo nierentowne. Do wszystkiego trzeba dopłacać. A Polska? Strasznie droga impreza: żałoby, obchody, święta, strajki, pomniki, stadiony narodowe. Tyle trzeba uczcić, tylu uhonorować, wybudować tyle trzeba. Polskość to chyba najdroższy pomysł w tym kraju. Proszę sobie wyobrazić, że oto prezydent rezygnuje z 11 listopa