Bez rozmazywania białej kaszy po czystym stole. "Ktoś mógłby uznać, że mój pogodny wyraz twarzy jest dowodem starczej bezmyślności". W takiego mędrka rzucam przykładem mojego o wiele młodszego konkurenta. Rysio Nawrocki, którego poznałam, kiedy miał 26 lat, zawsze patrzył na świat z pozycji wyrozumiałego obserwatora. Przyjmował sposób bycia Beni Krzyka, o którym Babel napisał: "Benia mówi mało, ale on mówi smacznie. Kiedy coś powie, chciałoby się, żeby mówił dalej". Rysiek rozwinął ten sposób na życie. Kiedy pierwszy raz uczestniczył w rodzinnym spotkaniu z naszymi przyjaciółmi, przyglądał im się z niezmiennie życzliwym wyrazem twarzy, bystro i z poczuciem humoru odpowiadał na pytania i zaczepki, ale ani razu nie odezwał się sam z siebie, niezagadnięty. Po wyjściu gości, kiedy spytałam, dlaczego milczał, odpowiedział: - Bo jak nie mam nic do powiedzenia, to nie mówię. To jest jedyny taki przypadek, z jakim zetknęłam się prze
Tytuł oryginalny
WSPOMNIENIE: Ryszard Nawrocki (1940-2001)
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Poznań nr 168