Z Profesorem spotykaliśmy się w sali muzycznej. Biurko wykładowcy stało z lewej strony, my siedzieliśmy z prawej. Za oknami był widok na tył kościoła garnizonowego - pisze Wojciech Majcherek na swoim blogu.
Jutro minie 25 lat od śmierci prof. Raszewskiego. Przypominam wspomnienie, które już kiedyś o nim napisałem. Wciąż go tak pamiętam. Zajęcia z nim odbywały się we czwartki o godz. 15.00. Nosiły nazwę: "Wprowadzenie do historii teatru" i zaczynały się na III roku. Dla mojej grupy to było w roku akademickim 1988/89. Ciekawy czas, na naszych oczach działa się historia. Na te zajęcia o 15-tej biegliśmy na Miodową z pałacyku ASP, gdzie od rana mieliśmy Studium Wojskowe. Byliśmy chyba ostatnim rocznikiem, który musiał je zaliczyć ze wszystkimi rygorami. Tak więc czwartki były wyjątkowymi dniami w programie naszych zajęć. Z Profesorem spotykaliśmy się w sali muzycznej. Biurko wykładowcy stało z lewej strony, my siedzieliśmy z prawej. Za oknami był widok na tył kościoła garnizonowego. Obraz Profesora we wspomnieniach kolejnych roczników chyba pozostaje niezmienny. Spokojna elegancja, zawsze marynarka (raczej w ciemnej tonacji), biała koszula, kra