- Kiedy Hanuszkiewicz przyjechał do Płocka robić "Dulską", ani przez myśl mi nie przeszło, że przyniesie to w moim zawodowym i prywatnym życiu taką zmianę. Tyle się od niego nauczyłam. On mi urządził życie. I karierę - mówi Grażyna Zielińska, aktorka Teatru im. Szaniawskiego w Płocku. - Hanuszkiewicz był wielkim magiem teatru i potrafił zespół zapalić do swoich realizacji - dodaje dyrektor Marek Mokrowiecki.
Byłam fanką Adama Hanuszkiewicza, wiernym odbiorcą jego spektakli z okresu dyrektorowania w Teatrze Narodowym i późniejszych realizacji, także w płockim teatrze. Zachęcił mnie jeszcze na studiach wspaniały krytyk i historyk teatru Edward Csató. O przyjaźni z teatrem Hanuszkiewicza mogę mówić od dnia, gdy z klasą I e - pierwszą moją klasą z LO im. Wł. Jagiełły, pojechaliśmy na spektakl do Warszawy. Hanuszkiewicz przyjął nas w antrakcie "Hamleta". Siedział w garderobie, w szlafroku narzuconym na kostium Poloniusza. Wyglądał porywająco. Usłyszeliśmy jeszcze jeden monolog, tym razem o jego teatrze. Spotkanie z tak oryginalnym reżyserem i aktorem zrobiło na uczniach ogromne wrażenie. Romka Kuffel i Ela Mackiewicz długo wybierały najpiękniejszy bukiet, odpowiedni dla takiego artysty. Później był niezapomniany spektakl "Miesiąc na wsi", w nieistniejącym już Teatrze Małym: psy, prawdziwa trawa, woda w ogrodzie. Potem sama recenzowałam płockie