"Chopin kontra Szopen" w reż. Mikołaja Grabowskiego w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Przypomniałem sobie? Tak! Na premierze wica scenicznego "Chopin kontra Szopen" z detalami przypomniałem sobie, że wieki temu, jeszcze zanim przeczytałem "Ferdydurke", zanim poznałem frazę: "maluś, maluś, maluś" - jako nieświadom Gombrowiczowskich korzeni małoletni maluś, na szkolnych akademiach ku dowolnej czci serwowałem koleżkom dokładnie takie atrakcje, jakie Mikołaj Grabowski dostarczył narodowi w sobotę. Pokazywałem język mianowicie. Tak, wieki temu moje moce twórcze były na poziomie dzisiejszej reżyserii Mikołaja Grabowskiego. W krótkich gatkach, z lepką wargą i strupami na kolanach - ogólnie przyjętej poetyce patosu język pokazywałem na kleconych przez siebie seansach. Rzecz jasna - nie dosłownie. Jak Grabowski w sobotę - język wywalałem intelektualnie. Dajmy na to: Dzień Zwycięstwa. Wręczałem aktorom malusiom wiersze Broniewskiego i kazałem koturnowość recytacji, majestatyczność gestów oraz stężenie szlochu - do skrajności dopr