- Hübner dyrektorem był idealnym. Miał klasę. Dzisiaj już takich ludzi się prawie nie spotyka - wspomina JOANNA ŻÓŁKOWSKA, aktorka Teatru Powszechnego w Warszawie.
JACEK WOSZCZEROWICZ Na początku mojego spotkania z teatrem była moja nauczycielka języka polskiego, p. Irena Gawriołek. To, że wpadłam w jej ręce to był dar od Boga. Robiła przedstawienia poetyckie związane z danym autorem, czy tematem. Zaczęłam występować w tych szkolnych przedstawieniach. Dzięki niej dowiedziałam się, że chcę robić to, co robię. Byłam w klasie maturalnej, gdy p. Gawriołek zaprosiła na spotkanie z młodzieżą wybitnego wówczas aktora, Jacka Woszczerowicza. Umówiła mnie z nim na coś w rodzaju przesłuchania. Nie stałam przed nim na kolanach - nawet nie wiem dlaczego, bo to była wtedy legenda teatru... Kazał mi powiedzieć coś, co umiem. Mówiłam "Żonę Wacia" Gałczyńskiego. Potem dał mi kilka szybkich zadań: wchodzi pani do domu i jest pani pijana, teraz bardzo się pani chce śmiać itp. To działo się w internacie, w pokoju, w którym Woszczerowicz spał. Po każdej scence wychodziłam