Przedstawienie zaczyna i kończy ta sama scena. Ostatnia wieczerza z Judaszem pośrodku stołu i otaczającymi go apostatami. Najpierw pokazani są jak na fresku Leonarda. W strojach z epoki, z dystansu, jaki stwarza malarstwo. Starannie zakomponowani i wystylizowani. Postacie z Biblii, z zamierzchłej historii ludzkości. Tylko Judasz jest w tym świętym gronie kimś manifestacyjnie obcym. Nie święty z obrazu, ale po prostu zwyczajny, współczesny nam człowiek, w czarnym surducie, tak silnie kontrastującym z ich malarskim, biblijnym, kostiumem. Pod koniec przedstawienia ostatnią wieczerzę oglądamy raz jeszcze w diametralnie zmienionej jednak scenerii. Teraz przywodzi ona myśl - porównanie z "Chłopską wieczerzą" Le Naina. Ze zwyczajną kolacją, zwyczajnych prostych ludzi. Siermiężną, chłopską, współczesną. Rozpoczęcie spektaklu i zakończenie tą samą, sceną ma w tym przedstawieniu określony sens i wymowę. Reżyser spektaklu chce w ten sposób dobitnie i wy
Tytuł oryginalny
Współczesny "Judasz"
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 76