Kiedy - jeszcze w gdańskiej "Miniaturze" zobaczyliśmy "Turlajgroszka", stało się jasne, że Tadeusz Słobodzianek - dramaturg i Piotr Tomaszuk - reżyser proponują w teatrze coś nowego. A nowe, jak to nowe - przyjmowane bywa często kontrowersyjnie. Zwłaszcza, gdy rozbija tradycyjne ramy teatru młodego widza. "Turlajgroszek" adresowany wprawdzie do publiczności starszej, lecz zrealizowany w konwencji teatru lalek i żywego planu, oderwany od sceny na której powstał, zrobił prawdziwą furorę. Teraz nie mniejsze powodzenie ma "Merlin", w którym artystyczny duet Słobodzianek-Tomaszuk zmierza szlakiem już częściowo przetartym. Idzie jednak znacznie dalej. Zarówno "Turlajgroszek" jak i "Merlin" odwołują się do tej samej teatralnej konwencji, łącząc plan lalkowy z aktorskim. W obu spektaklach lalka - drewniana, grubo ciosana, toporna, ma ograniczone (konstrukcyjnie) możliwości ruchu. To nie marionetka, którą ożywiają ledwie widoczne nitki, imitując na
Tytuł oryginalny
Współczesność z oddalenia
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Bałtycki nr 92