Coraz rzadziej można na polskich scenach oglądać przedstawienia takie, jak "Edward II" w warszawskim Teatrze Nowym. Jest to spektakl od początku do końca utrzymany na jednolitym poziomie, bez usterek i słabych miejsc, wydobywający z aktorów niemal wszystko, co mogli dać. A przy tym nie umizgujący się do publiczności, z powagą traktujący teatr. Od dawna uważam Macieja Prusa, reżysera przedstawienia, za człowieka, który niezwykle serio podchodzi do teatru. To łączy go np. z Kazimierzem Dejmkiem, od którego - poza tym - prawie wszystko go dzieli. Prusa nie interesują bowiem pieczołowite rekonstrukcje dawnych konwencji i odnajdywanie smaków minionego teatru. Gdy bierze na warsztat dramat elżbietańskiego pisarza, rówieśnika Szekspira, czyta go jak sztukę współczesną, która ma przemówić sensami aktualnymi i ważnymi dla dzisiejszego odbiorcy. Rzecz rozgrywa się na wielkiej, pustej scenie pokrytej trocinami. Rekwizytów w całym przedstawieniu zostanie u
Tytuł oryginalny
Współczesność sprzed czterystu lat
Źródło:
Materiał nadesłany
Radar nr 40