Gdybym nie musiała pisać o teatrze, pewnie dawno przestałabym tam chodzić. Zrobiło to już wielu niegdyś zapalonych widzów, dla których przestał on już dawno być miejscem szczególnych doznań czy wzruszeń. Nad oglądanie przedstawień przedkładają dziś słuchanie muzyki, lektury lub pracę własną, wcale nie dlatego, że się tak zestarzeli, tylko żal im czasu na trzeciorzędne farsy, eksperymenty z klasyką, na pochylanie się nad umęczoną duszą artysty, składanki piosenek i tym podobne atrakcje. Wolność to możliwość wyboru, powiadają i konsekwentnie omijają teatr. Widz może być na przedstawieniu statystycznie, krytyk musi osobiście, skoro więc wybrałam sobie taki zawód, nie mam wyjścia. Oglądam spektakle, czasem dwa, trzy tygodniowo lecz rzadko opuszczam przybytek Melpomeny z poczuciem sensownie spędzonego wieczoru. Przeważnie żal mi zmarnawanych szans, jakie zawierał tekst dramatu, czasem współczuję dobrym aktorom, że męcz
Tytuł oryginalny
Współczesność
Źródło:
Materiał nadesłany
Twórczość nr 2