W Teatrze Dramatycznym wystawiono niedawno sztukę Ireneusza Iredyńskiego pt.: "Dziewczynki". Oglądając ten spektakl doznaje się sprzecznych uczuć. Utalentowany autor zmarł niedawno będąc przecież w pełni sił twórczych. Widz bardzo pragnie, by i sztuka i jej realizacja były świetne. Z tym większym pietyzmem gotów jest przyjąć każde słowo padające ze sceny. Niestety, ktoś sprawił, że tekst "Dziewczynek" brzmi chwilami zbyt sztywno lub zbyt prymitywnie? Chyba zawinili wszyscy. Widz oczekuje od Iredyńskiego za każdym razem sztuki w pełni udanej. Niestety "Dziewczynki" napisane są zbyt pospiesznie z przesadnym zaufaniem do własnego (dobrze już sprawdzonego) warsztatu pisarskiego. Zbyt jawnie stylizowanych dialogów nie wspiera dobre aktorstwo. Na rolach wszystkich pań, (panów nie ma) ciąży jakby wymuszona sytuacja. Właściwie żadna z aktorek nie interpretuje roli. One wszystkie grają. Chłodno, zewnętrznie i jak gdyby za głośno i za s
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 75