"Demetrio" w reż. Natalii Babińskiej w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
"Demetrio", przygotowany w Poznaniu z rozmachem międzynarodowym, okazał się jedynie solidną lekcją historii Jeśli chcecie wiedzieć, skąd wzięły się słodkie melodie Belliniego, wielkie duety Rossiniego czy popisowe arie Donizettiego, jedźcie do Teatru Wielkiego w Poznaniu obejrzeć "Demetria". Wszystko znajdziecie w operze skomponowanej w 1823 r. przez człowieka, którego nazwisko nic nie mówi widzowi. Nazywał się Johann Simon Mayr albo z włoska: Giovanni Simone, bo, choć był Niemcem, ukochał Lombardię. Konsekwentnie odrzucał propozycje dyrektorowania najlepszym teatrom Europy. Nie chciał opuszczać Bergamo, gdzie miał dom i szkołę, więc choć napisał 70 oper, nie zyskał szerszej sławy. W swej drugiej ojczyźnie był ceniony, nazwano go niemieckim ojcem włoskiej opery. Odkrył i wykształcił Donizettiego. Gdy zmarł w 1843 r., na pogrzeb przyjechali Rossini i Verdi, bo też czerpali inspirację z jego pomysłów. Mayr przeprowadził ulubioną sz