- Zwykłych ludzi interesuje becikowe, kto jak wygląda, czy jest przystojny, może wtedy oddadzą na niego głos. Tylko garstka śledzi wydarzenia w TVN24. Taka sama obojętność towarzyszy bitwom o teatr - mówi Jan Englert w Rzeczpospolitej.
Rz: - Kiedy PiS wraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim zastanawiało się, czy rozwiązać parlament, w oczekiwaniu na orędzie prezydenta zdjęto z anteny Teatr Telewizji. Co pan na to? Jan Englert: - Polityka jest głównym tematem wszystkich środków przekazu. W telewizji publicznej gra rolę szczególną. Nic dziwnego, że zatrzymano spektakl, gdy miało się odbyć wydarzenie polityczne niezwykłej wagi. Miało, a wyszła farsa? - Nie chciałbym recenzować. Jako aktor, reżyser i profesor Akademii Teatralnej może pan choć raz to zrobić. - Chaosu i farsy bym się nie dopatrzył. Wydarzenie było nieźle wyreżyserowane. Od strony profesjonalnej oceniam je wysoko. I wolał pan oglądać taki spektakl niż Teatr Telewizji. - Nie, bo nie jestem wielbicielem polityki. Zasadą polityki jest gra nie fair. To nie jest nawet poker. Wolno grać znaczonymi kartami. A mnie uczono innych zasad. Ale nigdy wydarzenia artystyczne nie były ważniejsze od politycznych. I mówi to pan, dyrekto