"Śmierć komiwojażera" Arthura Millera w reż. Radka Stępnia w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Kto się spodziewa miażdżącej krytyki żarłocznego kapitalizmu, nieco może się rozczarować. Historia Willy'ego Lomana (wspaniały Mirosław Baka) bowiem jest jedynie, może - na szczęście, punktem wyjścia do rozpaczliwie współczesnej opowieści o najzwyklejszych ludziach, którzy co prawda się kochają, ale się nie lubią. Nie chciałbym psychologizować, żeby Czytelnik nie miał absmaku, ale przyjrzyjmy się tej rodzinie. Ukochany synek Biff (świetna rola Piotra Biedronia) nie realizuje ambicji taty, Happy (Piotr Chys) - i nie kochany, do tego dziwkarz i kłamca, matka go nie lubi. Ale go kocha. Willy, co prawda (może deklaratywnie - ale jednak) robi dla rodziny wszystko, ale lubi tylko towarzystwo cieni - ojca i brata. Jedyny w tym układzie, który Willy'ego nie kocha co prawda, ale lubi - to Charley. Może właśnie dlatego tak bardzo potrzebną pomoc od niego Willy odrzuca. To jest także rzecz o ludziach, którzy nie mają nic do powiedzenia, nic sobą nie rep