W swoim nowym dramacie "Między nami dobrze jest" Dorota Masłowska znowu podstawia nam pod nos krzywe zwierciadło. Rzecz jest o polskiej biedzie i polskim blichtrze. Można się sporo pośmiać - choć odczuwa się również smutek - pisze Magdalena Miecznicka w Dzienniku.
Kto się spodziewał, że drugi dramat Doroty Masłowskiej o miłym tytule "Między nami dobrze jest" to dziełko optymistyczne - ten się zawiedzie. Na osiemdziesięciu stronach tekstu napisanego na zamówienie warszawskiego TR oraz Schaubuhne am Lehniner Platz w Berlinie znajdujemy się w sytuacji, która przypomina współczesną "Kartotekę" Różewicza. Przez biedny pokój w bloku zajmowany przez Małą Metalową Dziewczynkę, jej matkę Halinę, pracownicę Tesco, oraz babcię - Osowiałą Staruszkę na Wózku Inwalidzkim, przewijają się różne osoby. Bożena - równie biedna jak one, monstrualnie gruba sąsiadka, która nie chce się pokazywać ludziom na oczy, bo mają oni "prawo do wyboru powodów, dla których rzygają". Obok tych czterech biednych i groteskowych kobiet istnieją także przedstawiciele Polski A. Jest Mężczyzna, który pisze scenariusz do filmu "Koń, który jeździł konno" mającego przełamać impas polskiego kina i Aktor, posiadacz dwóch samochod�