Krytycy wychwalają jej spektakle albo oburzają się na ich okrucieństwo. Maja Kleczewska wielokrotnie powtarza, że nie chodzi jej o epatowanie brutalnością. Świat musi przejrzeć się w bezlitosnej opowieści, aby doznać wstrząsu, oczyścić się. Nie wierzy w teatr intelektualny - pisze Adam Kwaśny w Zwierciadle.
Uważa, że u człowieka wszystko promieniuje z podświadomości i głęboko zakorzenionych pierwotnych emocji. Kiedy Maja Kleczewska pracuje nad spektaklem, znikają znajomi i przyjaciele, codzienne sprawy schodzą na dalszy plan. Bliscy tracą swoje prawa. Proces prób jest tak intensywny, że Maja żyje w stanie napięcia, jakby w kokonie, w innym świecie. Jej spektakle szybko stały się głośne i bulwersujące (o "Woyzecku" na przykład niektórzy krytycy pisali, że to "szambo" i "studium patologii"). Kleczewska okrzyknięto jedną z najciekawszych młodych reżyserek. W 2006 roku otrzymała Paszport Polityki. W tym samym roku miała w Warszawie swój własny festiwal - na MK Fest zjechały jej spektakle z całej Polski, m.in. "Woyzeck", "Sen nocy letniej" i "Czyż nie dobija się koni", zrealizowane w teatrach Kalisza, Krakowa, Wałbrzycha. DZIENNIK Spektakl "Zbombardowani" Sarah Kane, którego premiera odbyła się w kwietniu tego roku w Starym Teatrze w Krakowie. Najbardzi