Widziałem poznańskie "Wesele" i zdziwiłem się... Zaskoczyło mnie śmiałe posunięcie realizatorów dramatu Wyspiańskiego. Śledziłem dyskusję, jaka toczyła się na temat "Wesela" na łamach "Głosu" i sam chciałbym wyrazić swoje stanowisko w tym względzie. Oburzyło mnie ostre wystąpienie p. Skołudy w recenzji pt. "Ubrałem się w com ta miał". Autor rozprawia się z poznańską wersją "Wesela". Śmiałość inscenizacji w Teatrze Polskim jest zbyt wielka, aby mógł ją znieść tradycjonalista. - Gdzie się podziały ściany bronowickiej izby? - rozpaczają tradycjonaliści. - Gdzie swojska ludność w strojach i przy weselnej muzyce? - Myślę, że cała litania podobnych pytań krąży wśród zwolenników tradycji, nie mogąc natrafić na odpowiedź. Spróbuję na nie odpowiedzieć: czyż nie wystarczy okres pół wieku na to, aby tradycję uwspółcześnić, aby martwe jej formy natchnąć nowym życiem? Jeśli istnieje plastyka współczesna, to dla czego ni
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski