- Stolicą? Jak to możliwe, że my będziemy stolicą, skoro jesteśmy prowincją. Stolicą europejską? To brzmi niewiarygodnie, nawet groźnie. A na dodatek jest słowo "kultura", a przecież wiemy, że w kultura zajmuje w hierarchii naszych potrzeb ostatnie miejsce. Wyjście do teatru jest trudne nie tylko dlatego, że jest wiele rachunków do zapłacenia i trzeba kupić jedzenie. Dlatego trzeba pokazać, że kultura staje się kołem zamachowym gospodarki - o szansach Lublina na tytuł ESK 2016 opowiada Rafał Koza Koziński w Gazecie Wyborczej - Lublin.
Grzegorz Józefczuk: W Essen, które jest ESK 2010 odbywa się projekt "Odyseja Europa", w którym spektakle przygotowuje sześć teatrów z regionu Ruhry i sześciu reżyserów z miast europejskich: Budapesztu, Istambułu, Wiednia, Berlina, Londynu i Warszawy. Maraton teatralny, który ma na nowo zinterpretować "Odyseję" Homera rozpoczął pod koniec lutego spektakl w reżyserii Grzegorza Jarzyny. Bądźmy szczerzy, Lublina nie stać na takie pomysły? Rafał Koza Koziński: - Ale nie do końca. Być może podczas Nocy Kultury odbędzie się premiera takiego spektaklu, kooperacji polsko-norweskiej Teatru Centralnego przygotowywanej za pieniądze europejskie. Zaczynamy wkraczać w takie przedsięwzięcia, mamy w Lublinie znakomitego menadżera teatralnego, Grzegorza Reske, który - jak to też podkreślają nasi eksperci ESK - jest znakomicie wykształcony, zna języki oraz co, w tym przypadku ważne, zna sieci europejskich dużych festiwali teatralnych. Jeżeli festiwal nie