"Koriolan" w reż. Gabriela Gietzky'ego w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Najrzadziej grany dramat Szekspira "Koriolan" wystawił stołeczny Teatr Powszechny i nie była to decyzja przypadkowa. Rzecz okazuje się niezwykle aktualna, bo traktuje o władzy, demokracji wyborczej i walce o głosy. Emocje zwolenników i przeciwników pewnego dowódcy rzymskiego, a także argumenty rzucane w debatach parlamentarnych do złudzenia przypominają to, z czym mamy do czynienia każdego dnia. Jedyna różnica - bohater tytułowy (w tej roli bardzo przekonujący Sławomir Pacek) nie chce się zachowywać jak populista i dlatego nie ma odpowiednika na polskiej scenie politycznej. Sztuka jednak została zrealizowana zbyt surowo, choć mikrofonów na scenie jest więcej niż postaci. Przez dwie godziny bez przerwy zmuszeni jesteśmy słuchać gadających głów, a to może być dla niektórych widzów dawka śmiertelna. Gdyby nie dobre aktorstwo m.in. Elżbiety Kępińskiej i Mariusza Wojciechowskiego, rzecz wyglądałaby jak typowa nawalanka przed kamerami telewizyjnymi.