Po XXXIV Dniach Sztuki Współczesnej pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
Blisko 140 lat po tym, gdy Ibsen postawił ostatnią kropkę w tekście sztuki, jego "Wróg ludu" właśnie teraz wybrzmiewa przerażająco aktualnie. Rzecz o ograniczaniu wolności, cynizmie władz i dyspozycyjności mediów poruszyła białostockich widzów - ostatni spektakl Dni Sztuki Współczesnej, zagrany przez Teatr Stary w Krakowie w niedzielny (26 maja) późny wieczór, oklaskiwano na stojąco. To było mocne zakończenie festiwalu organizowanego przez Białostocki Ośrodek Kultury, który od tygodnia w interdyscyplinarnym zestawie łączył spektakle, koncerty, performance, akcje i warsztaty. Układający program festiwalu, zapowiadanym przez wymowny plakat Grzegorza Laszuka, starali się pomieścić w nim takie produkcje, które w wyraźny sposób nawiązują do społecznych niepokojów, protestów przeciw ograniczaniu wolności i populizmowi. I rzeczywiście, w przeważającej większości taki zamiar się udał. To nie był festiwal, który pozwalał na wygodne sie