Warszawski Festiwal Sztuki Mimu uczciwie zapracował na swą markę. W tym roku najważniejszym wydarzeniem imprezy będą występy Wrocławskiego Teatru Pantomimy - pisze Mirosław Spychalski w Dzienniku, dodatku Kultura.
Sztuka mimu to nie tylko popisy najpopularniejszego w branży Ireneusza Krosnego. Przekonują o tym zespoły zaproszone na stołeczny przegląd. Wśród nich Wrocławski Teatr Pantomimy ma pozycję szczególną. Dlaczego? Bo teatr Henryka Tomaszewskiego wymienia się jednym tchem obok Cricot 2 Tadeusza Kantora i Laboratorium Jerzego Grotowskiego. Bo tylko one (nie wliczamy tu reżyserów na stałe pracujących na scenach repertuarowych) na dobre zapisały się w historii światowego teatru - zespoły właśnie Tomaszewskiego, Grotowskiego i Kantora. Dwa pierwsze działały we Wrocławiu. Do dzisiaj istnieje zresztą mit Wrocławia z lat 50. jako miasta wyjątkowo przyjaznego awangardowym artystom. Jest uzasadniony. We Wrocławiu cenzura działała wobec niektórych twórców mniej restrykcyjnie. Teatry Tomaszewskiego i Grotowskiego zrywały wszak z obowiązującym do niedawna socrealizmem w sposób radykalny. Łaska władzy miała jednak granice. Grotowski zapisał cały swój zespó�