Podstawową zagadką tego dziwnego przedsięwzięcia pozostaje to, kto jest jego reżyserem? - o spektaklu "Teatr papierowy - sztuka czytania" we Wrocławskim Teatrze Lalek pisze Alicja Rubczak z Nowej Siły Krytycznej.
Patrząc z perspektywy kończącego się sezonu na premiery spektakli dla dzieci w najważniejszych polskich teatrach lalkowych z niepokojem myślę o Wrocławskim Teatrze Lalek. Obejrzany przeze mnie ostatnio spektakl "Teatr papierowy - sztuka czytania" jest doskonałym dowodem na to, że w teatrze o ponad sześćdziesięcioletniej tradycji nie dzieje się dobrze, przede wszystkim dlatego, że sztuka lalkarska zostaje tam zepchnięta na dalszy plan, a zaczyna przeważać marketing i próby robienia ze spektakli teatralnego show - niestety w kiepskim, choć świetnie obsadzonym, wydaniu. Obecny dyrektor teatru - Robert Skolmowski - przyciągnął na wrocławską scenę prawdziwe gwiazdy: Joannę Szczepkowską, Krzysztofa Kolbergera, Andrzeja Grabowskiego, a nawet mistrza słowa - Jana Miodka. O teatrze również wiele mówi się w mediach, jest widoczny w mieście - za sprawą reklam. To świetnie, że dyrekcja radzi sobie z marketingiem i promocją, szkoda jednak, że nie idzie za tym