Nie znać "Odry" to wstyd. Przecież istnieje na rynku już pięćdziesiąt lat. Odkrywała białe plamy historii, kiedy władza ukrywała ją przed wszystkimi. Prezentuje opinie badaczy, pisarzy, artystów. Ukazuje filozoficzne meandry, promuje autorów wartych dostrzeżenia. Jest szacowna, wciąż świeża - pisze Małgorzata Matuszewska w Polsce Gazecie Wrocławskiej.
Niepokorne, niewabiące kolorami, niekomercyjne. Aż dziw, że przetrwało w czasach niełatwych dla wysokiej kultury. Być może dlatego, że od półwiecza godnie prezentuje to, co - choć trudne - jest po prostu najlepsze. Słowo w szlachetnej postaci. To miesięcznik "Odra", obchodzący właśnie 50 lat. Na łamach "Odry" pisały i wciąż publikują sławy. Wśród nich: Jerzy Grotowski, Zbigniew Herbert, Hanna Krall, Stanisław Lem, Tadeusz Różewicz, Miron Białoszewski, Wisława Szymborska, Ryszard Kapuściński, Jarosław Marek Rymkiewicz, Julian Kornhauser, Jan Miodek, Edward Balcerzan, Kazimierz Moczarski, Marianna Bocian, Wojciech Dzieduszycki, Stanisław Chaciński. Powstała w 1961 roku. Od początku ówczesne władze chciały, żeby pismo było proregionalne, udowadniające, że te ziemie są piastowskie. - Pismo miało promować pisarzy regionu, nie wychodzić poza opłotki - opowiada Mieczysław Orski, dziś redaktor naczelny. Mieczysław Orski, wcześniej dz