To Słowacki wielkim poetą był. I wielce ciekawym. Mija już 178 lat od chwili, gdy bawił we Wrocławiu. Rok Juliusza Słowackiego na Dolnym Śląsku zaczął się w środę w IX Liceum Ogólnokształcącym we Wrocławiu, noszącym od 50 lat imię tego romantycznego wieszcza.
Na spotkaniu z tej okazji pojawili się profesorowie, którzy życie i twórczość poety mają w małym palcu - Mieczysław Inglot, Marian Ursel i Krzysztof Biliński. Mówili m.in. o wizytach Słowackiego w naszym mieście. Wieszcz bawił u nas dwukrotnie. Pierwszy raz pojawił się 13 marca 1831 roku. Miał wtedy 22 lata. Zatrzymał się na ponad dwa tygodnie w hotelu Pod Złotą Gęsią przy ówczesnej Junkerstrasse 27/29 (obecnie Ofiar Oświęcimskich). Miejsce to nie przypadło mu do gustu, choć słynęło w całym Wrocławiu ze świetnej kuchni i trunków. - Goście hotelowi czasem sobie folgowali ponad miarę, mocno przy tym hałasując - tłumaczy prof. Krzysztof Biliński z Uniwersytetu Wrocławskiego. - A za oknem piały niemożliwie koguty i miauczały koty. Za drugim razem Słowacki przyjechał do naszego miasta 9 maja 1848 roku. Zatrzymał się już nie w hotelu, ale u niemieckiej rodziny przy dzisiejszej ulicy Świdnickiej. Wrocław wywarł na Słowackim wra