W nowych spektaklach przy Rzeźniczej nie zobaczymy importowanych ze stolicy gwiazd. Teatr Współczesny musi oszczędzać. - To nie jest katastrofa - uspokaja Krystyna Meissner, dyrektor tej sceny. - Dług jest cieniem dobrego poziomu artystycznego. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie już normalny.
Teatrowi brakuje teraz ok. 600 tys. zł. - Zadłużyli się podczas Dialogu - tłumaczy Jarosław Broda, dyrektor wydziału kultury Urzędu Miejskiego. - W ostatniej chwili zaprosili angielski zespół, a to było drogie - dodaje. Chodzi o październikowy festiwal Dialog-Wrocław. Ten zespół to Complicite. Na festiwal miasto dało 1 mln 900 tys. zł, 200 tys. przekazał minister kultury. Teatr czeka na pieniądze z Unii Europejskiej - 600 tys. zł, z których część otrzymał. Mniejsze sumy dołożyli sponsorzy. Mimo trudności, dyrektor Meissner nie chce rezygnować z nowych spektakli. - Będziemy atrakcyjni, ale oszczędzamy. Postaramy się, by premiery były jak najtańsze - tłumaczy. - Szukamy ulg i rabatów na materiały do wykonania scenografii i kostiumów. Teatr przesunął na przyszły rok "Baala" Brechta w reżyserii Redbada Klynstry. - W zamian wyreżyseruję "Balladynę". Za pracę nie wezmę wynagrodzenia, bo w tej sytuacji kapitan nie bierze nawet złotówki - dek