Według ustawy kina mają płacić półtora procent przychodu z biletów i reklam na rzecz nowego Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Instytut ma się zająć "tworzeniem warunków do rozwoju polskiej produkcji i koprodukcji filmowej". Tyle samo zapłacą m.in. nadawcy programu telewizyjnego, operatorzy platform cyfrowych i kablówek. Wszyscy boją się, że będą musieli podnieść ceny swoich usług i biletów. Szefowie małych kin zapowiadają walkę
Według nowej ustawy zmienia się też status Instytucji Filmowej "Odra-Film", prowadzącej m.in. wrocławskie kina Warszawa, Lwów i Lalka. Podobnie jak inne samorządowe instytucje filmowe, Odra-Film stanie się instytucją kultury podobną do opery czy teatrów. Nie będzie już mogła prowadzić innej działalności gospodarczej poza wyświetlaniem filmów. Ustawa z Sejmu ma trafić jeszcze do Senatu i do prezydenta. Dla "Gazety" Co o nowej ustawie myślą: Andrzej Białas dyrektor Instytucji Filmowej "Odra-Film" - Najsmutniejsze jest, że o kinach nie ma tu nic poza ustanowieniem opłaty na rzecz instytutu. A przecież nie od dziś wiadomo, że jednosalowe kina są pozbawione dostępu do premierowych kopii, więc na czym mają robić pieniądze? Na razie nie wiem, czy będę mógł dzierżawić sale np. na dyskoteki. Instytut jeszcze nie istnieje, więc nie wiem, czy mi na to pozwoli. Marek Palpuchowski wiceprezes Centrum Filmowego "Helios" SA - Ustawa