- Ta opowieść jest o was - mówi Maciej Masztalski, reżyser "Wielkiej wody", spektaklu plenerowego o powodzi 1997 roku. - Opowiadamy o wrocławianach, o tym jak 20 lat temu zakasali rękawy, żeby ratować miasto.
Macieja Masztalskiego, przyszłego twórcę wrocławskiego Teatru Ad Spectatores, wiadomość o docierającej do miasta powodzi zastała 20 lat temu w Zakopanem. Próbował stamtąd dostać się do Wrocławia - okrężną drogą, przez Warszawę, bo inaczej się nie dało. Masztalski: - I podczas tego warszawskiego przystanku robiłem zakupy w sklepie spożywczym. W kolejce słuchałem rozmów warszawiaków poruszonych wrocławskim dramatem. Z dzisiejszej perspektywy może się to wydawać niewiarygodne, ale porównywali naszą sytuację do powstania warszawskiego! A kiedy dotarłem z zakupami do kasy, nie pozwolili mi zapłacić. Opowieść ulepiona z anegdot Do Wrocławia dotarł dopiero przed drugą falą. Mieszkał na Powstańców Śląskich, gdzie było sucho i bezpiecznie. Ale machał jak inni łopatą na wałach na Stabłowicach. Najbardziej jednak utkwił mu w pamięci brak wody w kranach. Niby nie był to jakiś dramat, ale na dłuższą metę latanie z wiadrem do becz