W "Balladynie", opowieści o bezwzględnej władzy, tyranii, cenie, jaką trzeba za nią zapłacić, okrucieństwie, jakie się z nią wiąże, i wpisanej w nią zbrodni, musi polać się krew. Premiera 10 lutego w Capitolu.
Polska Balladyna to taka nasza lady Makbet, tyle że u Słowackiego nie dość, że w kobiecej bohaterce skupia się źródło i przyczyna zła, to jeszcze wyłącznie na nią spada odpowiedzialność za krwawą tragedię, którą rozpętała. Czy tak będzie w "Balladynie" Agnieszki Olsten w Capitolu? Gdyby wróżyć nie tyle z fusów, co z wcześniejszych realizacji tej reżyserki, wyszłaby nam wielka niewiadoma. Bo czegokolwiek dotknie Olsten, widz może być jednego pewien: nie dostanie tego, czego się spodziewał. Dziś wiemy tyle, że sięgając po dramat Słowackiego, reżyserka uzupełnia go o fragmenty "Kraka, Syna Ludoli" Stacha z Warty Szukalskiego, opery "Goplana" Ludomiła Germana i "Legendy" Stanisława Wyspiańskiego. Wszystko to w muzycznej oprawie Kuby Suchara, ze scenografią i kostiumami zaprojektowanymi przez rzeźbiarza Olafa Brzeskiego, który zresztą będzie towarzyszył aktorom na scenie. Balladynę zagra Agnieszka Kwietniewska z Teatru Polskiego