Radca prawny Stefan Kwas, który występował w ubiegły piątek w sądzie we Wrocławiu, reprezentując Teatr Polski, będzie musiał się ze swojego zachowania wytłumaczyć przed Okręgową Izbą Radców Prawnych, w której jest zrzeszony.
W ubiegły piątek w Sądzie Okręgowym sprawa o przywrócenie do pracy Piotra Rudzkiego, byłego kierownika literackiego Polskiego, zwolnionego dyscyplinarnie przez Cezarego Morawskiego, trwała pięć godzin i przebiegała w gorącej atmosferze. Podgrzewał ją Stefan Kwas, pełnomocnik teatru, który sprzeciwił się powrotowi Rudzkiego do instytucji, obwiniając o złą atmosferę w niej panującą byłych pracowników, protestujących przeciwko dyrekcji Morawskiego, na których czele miał stać Rudzki. Dowodził, że niepokoje w ten sposób wywołane doprowadziły do próby samobójczej w teatrze, a powrót Rudzkiego może skutkować nie tylko kolejnymi próbami targnięcia się na życie, ale też zabójstwami - tu jako przykład podał mord, do którego doszło w Gdańsku na Pawle Adamowiczu. Przemówienia mecenasa Kwasa przed sądem wywołały oburzenie zarówno Rudzkiego, jego prawnika Witolda Rosmusa, ale też Krzysztofa Kopki, który odpowiada za kwestie artystyczne