Wrocław wyszedł z twarzą z protestów wokół pokazu "Golgoty Picnic". Awantura wokół przedstawienia może być paradoksalnie początkiem ważnego dialogu
We Wrocławiu nie ma zgody na cenzurowanie sztuki. Udowodnili to i dyrektor Teatru Polskiego, i 750 widzów na sali oraz niemalże drugie tyle chętnych, którzy nie zmieścili się w piątkowy wieczór na pokazie. - Mamy prawo do wolności - powiedział Krzysztof Mieszkowski, który podjął decyzję o przyłączeniu się do ogólnopolskiej akcji przeciwko cenzurze. Wrocław wypadł bardzo pozytywnie i pokojowo na tle innych miast Polski, gdzie zorganizowano protesty przeciwko projekcjom nagarnia spektaklu "Golgota Picnic" i czytaniu jego scenariusza. W Warszawie tłum usiłował nie dopuścić do prezentacji, interweniowała policja. W Łodzi czytanie scenariusza uniemożliwiła grupa protestujących, którzy wdarli się na salę. W Katowicach modlący się zablokowali wejście do teatru, widzów musiała wpuszczać policja. "Presji szantażu" uległ dyrektor teatru chorzowskiego, który odwołał pokaz. W Bydgoszczy grupa chuliganów rozlała w teatrze żrącą ciecz, której od�