Spektakle "Latającego Holendra" odegrane w ten weekend na terenie Wrocławskiej Fontanny Multimedialnej zakończą cykl spektakularnych megawidowisk Opery Wrocławskiej przy Hali Stulecia. - Jeśli tam wrócimy, to może za dwa lata, już po roku 2016, a i to nie na pewno - przyznaje Ewa Michnik, dyrektorka opery.
Jeszcze tylko w sobotę i niedzielę soliści, chór i orkiestra wyjdą na specjalnie skonstruowaną scenę na Pergoli, by wystąpić w superprodukcji we wrocławskim plenerze. Jak pisała po ubiegłotygodniowej wagnerowskiej premierze Beata Maciejewska, początkowo opera miała być wystawiona w parku Zamku Topacz, ale ze względów technicznych trzeba było spektakl przenieść na Pergolę. "I dobrze się stało, bo okazało się, że fontanna multimedialna jest też multifunkcyjna - muska lekką bryzą i siecze dwunastką w skali Beauforta, zalewa krwawą poświatą i wesoło skacze w rytm marynarskich tańców - co doskonale wykorzystał reżyser Waldemar Zawodziński" - recenzowała, wychwalając walory scenograficzne miejsca. Jednak nieprędko melomani będą mieli szansę uczestniczyć w podobnym widowisku w pobliżu Hali i Pergoli. - To przepiękne miejsce - mówi dyrektor Ewa Michnik. - Spokojne, z dala od ruchu miejskiego, słuchać tu tylko kumkanie żab i inne natu