Publicystkę prawicowej "Gazety Polskiej Codziennie" oburzyły sztuczne genitalia, które w spektaklu dyplomowym wg "Chłopów" Reymonta przyczepili sobie studenci Wrocławskiej Szkoły Teatralnej.
Uznała - a za nią inne prawicowe media - że zbrukali noblowskie dzieło. Na dodatek nałgała, że młodzi aktorzy wstydzili się nawet zaprosić swoje rodziny na premierę. Ciekawe, że w narracji po prawej stronie Nobel dla Reymonta okazał się "niekwestionowanym sukcesem polskiego pisarza", ale Nobel dla Tokarczuk to już tylko polityczna ustawka, by światu pokazać Polaków jako "żydożercow". Co oni łykają?