"Outcasts/Wykluczeni" - to hasło, które towarzyszy tegorocznej edycji festiwalu Brave. We Wrocławiu między 1 a 16 lipca pojawią się m.in. niesłyszący bębniarze z Malezji, balet niewidomych z Brazylii i kapłani-transwestyci z Birmy.
Grzegorz Bral, szef festiwalu i Teatru Pieśń Kozła (wrocławska scena na Brave pokaże swoją najnowszą premierę - spektakl "Crazy God", oparty na wątkach z "Hamleta"), podkreśla, że program tegorocznego Brave'u pojawia się nieprzypadkowo właśnie teraz: - Jeśli nie zaczniemy mówić o tym, co naprawdę ważne, zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że wielokulturowość to błąd antropologiczny. I wtedy mamy prawdziwy problem problem. "Wykluczeni", czyli bohaterowie tegorocznej edycji, to ludzie, którzy idą pod prąd dotykającej także sztuki dyktaturze dążenia do doskonałości i perfekcji. - Rozsądek mówi, że w takim świecie nie powinni się znaleźć - mówi Bral. - Bo są niepełnosprawni umysłowo, nie słyszą, nie mówią, nie chodzą. A jednak ze swoją wewnętrzną siłą i talentem są w stanie łamać wszelkie bariery. To, czego im brakuje w tym wszystkim, to pozycja pełnoprawnych artystów. Ideą Brave jest zacieranie podziałów. I zerwanie z ety