Spektakl "Mozart listy pisze" jest w repertuarze Wrocławskiego Teatru Lalek od września. Krótki, zgrabny, dowcipny, oparty w całości na fragmentach bogatej korespondencji kompozytora z rodziną, przeznaczony jest dla dzieci i ich rodziców.
Teraz jednak, w karnawale, zobaczą go wyłącznie widzowie dorośli - do standardowej treści spektaklu dodano fragmenty, które wcześniej ocenzurowano jako zbyt śmiałe dla młodej widowni. Czym Mozart mógł zgorszyć dzieci? Na przykład sprośnymi listami do żony, w których zachęcał: "Przygotuj jak trzeba swoje piękne gniazdeczko, bo mój mały urwis na to zasłużył. Prowadził się grzecznie i teraz niczego tak nie pragnie, jak dorwać się do twej małej...". Drugi list, który również nie trafił do wersji bez ograniczeń wiekowych, nie dotyczy seksu, ale bardzo modnego w czasach kompozytora tematu dowcipów - fizjologii. Mozart miał w Augsburgu kuzynkę, z którą często wymieniał listy niemal w całości poświęcone puszczaniu bąków, bekaniu i innym czynnościom związanym z trawieniem. - Oczywiście ograniczyliśmy tę fekaliadę do krótkiego listu, i to jeszcze wyśpiewanego w formie frywolnej pioseneczki - mówi reżyser spektaklu, Krzysztof G