8 procent - liczba-fetysz, która towarzyszy wrocławskiej Europejskiej Stolicy Kultury. Tyle z nas uczestniczy w życiu kulturalnym. Za trzy lata ma być dwa razy więcej. Prawdziwe wyzwanie, zwłaszcza że dziś wyrastamy ponad średnią krajową - pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej Wrocław.
Od kilku dni czytam na łamach "Gazety" kolejne odcinki cyklu "Dobry wieczór we Wrocławiu", dotyczące uczestnictwa wrocławian w życiu kulturalnym. Wśród bohaterów był Hiszpan, fan kina Nowe Horyzonty, siedmioosobowa rodzina, tester ślubów, pozytywnie zakręcona wokół kultury emerytka i student - pierwszoroczniak. W tych opowieściach mamy mozaikę postaw. Dla równowagi warto dodać trochę statystyki. Wysokoprocentowa kultura Bo co też oznacza ten magiczny próg 8 procent? Mało to czy dużo? Czy liczy się tu każdy, kto przeczytał książkę, poszedł do kina, do teatru? Czy uczestnik Nowych Horyzontów, który w 10 dni zaliczył 50 projekcji może powiedzieć sobie: "Teraz fajrant do następnego lipca?". Czy wrocławianin, który do kina nie chodzi, za to co dwa tygodnie przynosi zestaw książek z biblioteki, może zasypiać ze spokojnym sumieniem? A bywalec wernisaży, który żyje od wystawy do wystawy, za to teatr porzucił, bo na spektaklach notorycznie za